bajka DLTK

bajka DLTK

Dawno, dawno temu żył drwal i jego żona. Ich wczesne dni mieszkali w rozkoszy w małym drewnianym domku z dwójką dzieci, Jasiem i Małgosią.

te dwoje dzieci wyrosło na mądrych po latach. Jaś był mądry, miękki i czarujący, a Małgosia poetycka, ostrożna, ale Bystra. Dwoje dzieci uwielbiało skakać po kamieniach w jeziorze pół mili dalej.

Jaś i Małgosia większość czasu spędzali na szukaniu idealnych, płaskich kamieni., Ich kolekcja kamieni była duża, ponieważ spędzali więcej czasu zbierając niż faktycznie pomijając skały. Z biegiem czasu zyskali dziwnego towarzysza-ptaka, który kradł ich kamienie i ukrywał je w różnych miejscach na całej ziemi – choć Jaś i Małgosia nie wiedzieli dlaczego.

w szczytowym okresie dzieciństwa kraj, w którym mieszkali Jaś i Małgosia, nawiedził wielki głód. Pozostawił bogatych odosobnionych od klasy średniej i ubogiej; Klasa Kupiecka walczyła o przetrwanie, a najbiedniejsi z biednych popadli w zupełny głód., Drwal i jego żona wraz z Jasiem i Małgosią w końcu starali się zostać nakarmieni.

powtarzające się chwile głodu stopniowo powodowały, że żona drwala wybierała egoizm. Pewnego wieczoru, po tym jak Jaś i Małgosia położyli się w łóżku, kobieta podeszła do męża.

” musimy przetrwać nadchodzącą zimę… musimy…” „Nie możemy nakarmić wszystkich w tym małym domu… nie możemy…”

” cóż, co mamy robić?- zapytał drwal.

„musimy zostawić dzieci same w lesie., W ten sposób będziemy musieli tylko się wyżywić-odpowiedziała.

„jeśli ich tam zostawimy, na pewno umrą z głodu!”płakał.

„a jeśli je tu zatrzymamy, wszyscy na pewno umrzemy z głodu” – odpowiedziała.

drwal i jego żona nie wiedzieli, że Jaś i Małgosia słuchali całej ich rozmowy.

– nasza mama już nas nie chce – zawodziła Małgosia.

„Ciii, Małgosiu! Ojciec nie pozwoli jej się nas pozbyć-odpowiedział Jaś, próbując uspokoić Małgosię.

„Och, ale co zrobi ojciec, gdy zostaniemy sami z matką?- Spytała Małgosia.,

teraz Jaś był bardzo mądry. Jego plany działania były zawsze kalkulowane i skuteczne. Następnego dnia, zanim nakazano im rozpocząć prace domowe, Jaś pobiegł pół mili w dół do jeziora. Zebrał dziesiątki skaczących kamieni.

kiedy wrócił do domu, Jasiu zobaczył, że jego matka i siostra pakują się na coś, co wyglądało jak normalna podróż do lasu – choć Jasiu wiedział, że tym razem ich matka ma inne plany wobec nich.,

trzymał mocno worek skaczących kamieni, gdy zbliżał się do matki.

„czasy są ciężkie, moje Drogie dzieci. Musimy wyruszyć do lasu, aby pomóc twojemu ojcu w jego pracy-oświadczyła.

„ale -” zaczynały oboje dzieci.

„No 'ale'!”ich matka skarciła.

i tak Jaś, Małgosia i ich matka wyruszyli w gęsto zalesiony Las. W burzową noc było tak przerażająco jak gęsta mgła: niebo było ciemnoszare, a drzewa Czarne i ponure.,

na szczęście Jaś pamiętał, by co kilka metrów upuszczać na ziemię mieniące się kamienie – by mogli za nimi podążać po powrocie do domu.

„Jasiu, o co ci chodzi?- ich matka krzyknęła niecierpliwie.

” Matko! Mamo! Spójrz na te wiewiórki na drzewie. Przysięgam, że tańczą tak, jakby nadawały się na bal!”Małgosia zadzwoniła, wykorzystując swój szybki dowcip, aby odwrócić uwagę matki.

Małgosia dokładnie wiedziała, co Jaś knuje. Poskładała go do kupy, gdy patrzyła, jak twarz jej matki się podrapała.

„Gdzie? Nie widzę wiewiórek!, Nie widzę żadnego tańca!- zawołała ich matka, teraz zdezorientowana i rozkojarzona, dając Jasiu czas na nadrobienie zaległości. „Pospiesz się. Musimy tylko jechać trochę dalej – narzekała ich matka.

” Dokąd idziemy, Matko?- Zapytał Jaś. Bez odpowiedzi potwierdzono najgorsze koszmary dzieci. Ich matka zamierzała zostawić ich w lesie.

Jaś upuścił kolejny kamień. Małgosia usłyszała upadek.

podróżowali przez jakiś czas, Jaś od czasu do czasu upuszczając kamienie, aż dotarli na małą polanę. Ich wściekła matka kazała Jasiu i Małgosi siedzieć na martwym kłodie.,

„zbieram Drewno. Zostań tu, a wrócę po ciebie wkrótce-skłamała.

dzieci usiedły, niechętnie. Czekali i czekali i czekali, ale ich matka nigdy po nich nie wróciła.

Jaś zaczął się martwić o ich bezpieczeństwo. Zawołał do Małgosi: „a jeśli nas zaatakują, albo zjedzą? A co z wilkami? Niedźwiedzie? Cougars? Szopy? Małgosia, Och Małgosia-co mamy zrobić?”

– poczuję to-odpowiedziała, wstając z martwej kłody. Wzięła Jasia za rękę, a obaj poszli za jego śladem kamieni. Ich płaskie powierzchnie błyszczały w księżycową noc.,

Jaś i Małgosia w końcu wrócili do domu o świcie.byli jednak tak zmęczeni, że oboje od razu zasnęli tuż przed drzwiami swojego domku.

obudzili się schowani w łóżkach na odgłosy kłótni drwala i jego żony.

” Jak mogłeś zostawić nasze ukochane dzieci w lesie zupełnie same?”usłyszeli, jak ich ojciec pyta ze smutkiem.

„wszyscy umrzemy z głodu, jeśli tu zostaną! Za dużo ust i za mało jedzenia. To jedyna droga… jedyna droga… – odpowiedziała.

teraz Jaś i Małgosia na pewno wiedzieli, że ich szczęście się skończyło.,

Jaś próbował wymyślić sposób na wydostanie ich z tego bałaganu. Rozglądał się wszędzie w poszukiwaniu skałek. Ponieważ nie było ich nigdzie, Jaś domyślił się, że psotny ptak ukradł je wszystkie.

Jaś i Małgosia wrócili do łóżek i czekali, aż matka przyjdzie i zabierze ich do lasu.

żona drwala udała się do ich pokoju, aby je odzyskać. Zamówiła Jasia w jego chodzące buty, a Małgosię w pranie ubrań.

pojechali jeszcze raz.,

zanim jednak wyszli, drwal potajemnie podrzucił Jasiu mały bochenek chleba. Jaś ujrzał wyraz rozpaczy na twarzy drogiego ojca.

Jaś wsunął mu chleb do kieszeni, rozdrabniając go na głównie okruchy i niestety poszedł za matką i ukochaną siostrą. Co kilka metrów upuszczał te bułeczki na ziemię.

wkrótce ich matka zaczęła podejrzewać Jasia.

„Jasiu, o co ci chodzi?- krzyknęła.

Małgosia, słysząc to, szybko wymyśliła sposób na odwrócenie uwagi matki:

” Matko! Mamo!, Dzika leśna wróżka wleciała Ci we włosy!”

w panice matka Jasia i Małgosi zaczęła się trząść i wić.rozczochrała włosy i skrzeczała ze strachu.
dało to Jasiu czas na nadrobienie zaległości.
” wy dzieci będziecie moją śmiercią. Pospiesz się teraz-narzekała ich matka.
przejechali jeszcze kilka mil, aż dotarli na bardzo małą polanę – jeszcze mniejszą od poprzedniej.

„poszukam dobrego miejsca do rąbania drewna. Nie ruszać się! Wrócę po ciebie wkrótce-rozkazała i oznajmiła., Więc dzieci czekały i czekały i czekały, ale ich matka nigdy PO Nie Nie wróciła.
Jaś ofiarował Małgosi trochę chleba.
– To nie jest to, co upuszczasz na ziemię-przypomniała sobie Małgosia.

” Ostatnio upuściłem większość naszych kamieni. Matka poprowadziła nas dzisiaj inną drogą, a ten głupi ptak musiał ukraść wszystkie te kamienie. Bułka Tartaczna będzie tu rano i będziemy mogli za nimi podążać po powrocie do domu-odpowiedział Jaś.
” rano? Jasiu! Nie zostanę tu na noc-oświadczyła Małgosia., Myśląc o wczorajszej panice Jasia, Gretal zaczął: „a co z wilkami? A co z – „
” ok. Żadne wilki, niedźwiedzie, kuguary, szopy, piżmaki, czy wiewiórki nas nie dopadną. Rozumiem. – Obiecajmy, że się stąd wydostaniemy-powiedział Jaś, przerywając siostrze.

obiecali sobie, a potem rozluźnili się na małej polanie, odpoczywali i bawili się w zgadywanki. Nagle ich nosy wypełniły się dziwnie słodkim aromatem. Dzieci podążały za cudownym zapachem-stał się silniejszy i bardziej smaczny.,

usta ociekające śliną, Jaś i Małgosia wreszcie dotarli.

przed ich oczami i nosami siedział dom zrobiony w całości z najpyszniej wyglądających słodyczy.
dach pokryty był puszystym białym lukrem; różowy, lepki syrop skropił się i kapał wzdłuż boków ciemnej czekolady; Rama drzwi z kroplami gumy namoczyła się musującym cukrem pudrem; spieniona rzeka mlecznej czekolady płynęła pod mostkiem z piernika, który prowadził do drzwi z piernika; a Ogród lizaków siedział przed dużym skrystalizowanym oknem z cukrem.,
Jaś i Małgosia stanęli przez chwilę oszołomieni, a potem, bez ostrożności i wahania, pobiegli do domu i zaczęli nadziewać twarze cukierkami.
” jakie ślicznotki dziś przyszły do mojego domu?”pisknął dziwny głos.
Jaś i Małgosia zatrzymali się krótko i gapili się na siebie – każdy był brudny i pokryty cukierkami.

” Ugh!- krzyczeli szeptem.
” och, dwa maluchy do zabawy!”głos znów krzyknął. Jaś i Małgosia odwrócili się i wpatrywali się w bardzo małą kobietę o szorstkich włosach ubraną w długą różową sukienkę., Była bardzo dziwnie wyglądająca i pachniała dość zabawnie – trochę zbyt słodko.
staruszka zaprosiła wtedy Jasia i Małgosię do swojego domu.
” tu jest więcej słodyczy! Świeże słodycze, moje słodycze!”zadzwoniła do nich, motowing je wewnątrz jej domu.
Jaś natychmiast wbiegł do cukierni mimo ostrożnych protestów Małgosi. Po chwili stania na zewnątrz, staruszka wyskoczyła z małego domku i zawołała Małgosię:

” wejdź, wejdź. Jesteś bardzo ładna!,”

wraz z pomysłem, że Jaś wpycha twarz do wnętrza domu, Małgosia w końcu weszła do środka.
kiedy Małgosia weszła do domu, natychmiast usłyszała mocno za sobą zamknięte drzwi z piernika. Odwróciła się i zauważyła, że całe wnętrze cukierni jest wykonane z litej stali. Wewnątrz domu znajdowały się Torby i worki z brylantowymi złotymi monetami.
Małgosia wychyliła głowę do tyłu, żeby zobaczyć, że Jasia zamknięto w klatce wiszącej bezpośrednio nad wrzątkiem z wodą! Ta kobieta wcale nie była kobietą – była złą czarownicą!,
– a teraz usiądź przy stole, mała ślicznotko-rozkazała zła czarownica Małgosi. „Pomóż mi pokroić te kotlety. Utuczymy go!- wykrzyknęła podekscytowana, wskazując na Jasia.
Teraz Małgosia zrozumiała Plan złej czarownicy: użyła swojego cukierkowego domku, aby zwabić je do środka, aby mogła je zjeść na kolację!
Małgosia myślała, że cała nadzieja przepadła, gdy usiadła przy dużym metalowym stole krojąc mięso. Szlochała i szlochała; szlochała i szlochała. Małgosia napełniła trzy duże wiadra tłustym jedzeniem dla staruszki do gotowania w jej dużym garnku., Biedny Jaś siedział z niepokojem myśląc o ucieczce. Patrzył, jak Małgosia wrzuca resztki i kości do osobnego stosu obok wiader pokrojonego mięsa.
nagle Jasiu wpadł na genialny pomysł: zaczął gwałtownie kaszleć-chcąc zwrócić na siebie uwagę Małgosi.
” och, przestań hackować! Lepiej się nie rozchoruj, jeśli mam cię zjeść!”zła czarownica wrzasnęła. Całe zamieszanie sprawiło, że Małgosia spojrzała w stronę Jasia. Zmusił ją, by odwróciła uwagę złej czarownicy., Widząc desperację biednego brata, Małgosia przeczesała jej mózg w poszukiwaniu sposobu na odwrócenie uwagi złej czarownicy.
po chwili namysłu Małgosia płakała i upuściła nóż:

„O mój!”płakała.

„Co ty wyprawiasz? Wracaj do pracy!”zła, samolubna czarownica krzyknęła jeszcze raz.
” chyba widziałem… Chyba widziałem… Smok na zewnątrz!- Małgosia płakała przekonująco. Jaś powstrzymywał śmiech, bo twierdzenia Małgosi stawały się coraz bardziej niedorzeczne.
” smok mówisz?”zła czarownica przesłuchiwana.
” O Boże. To był zdecydowanie smok, którego widziałem!, Z pewnością spali Las swoim ognistym oddechem, a następnie twój cukierkowy dom zostanie ujawniony wszystkim dorosłym w tej krainie!- Oświadczyła Małgosia. „Jak kiedykolwiek złapiesz dzieci, jeśli twój cukierkowy dom nie jest tajemnicą dla dorosłych – którzy nie mogą już czuć słodyczy cukierków?”Małgosia pytała głosem słodkim jak syrop, który kapał z dachu.
tym zła czarownica otworzyła stalowe i / lub piernikowe drzwi i wybiegła na zewnątrz w poszukiwaniu rzekomego Smoka.
Jaś szybko kazał Małgosi oddać mu jedną z kości leżących w stosie złomu., Małgosia podniosła dużą kość, ale Jaś pokręcił głową; ona podniosła grubą kość, ale Jaś pokręcił głową; a potem, z dna stosu, Małgosia znalazła najcieńszą kość ze wszystkich i przyniosła ją do klatki Jasia, bo wiedziała, do czego będzie ją używał.
opowiedział jej swój plan w samą porę, by usłyszeli, jak zła czarownica wraca.
gdy Małgosia usiadła przy dużym metalowym stole, zła czarownica wdarła się do domu wyglądając na zdziwioną.
” No, żadnego smoka w zasięgu wzroku! Ani czubka ogona, ani zapachu dymu!- wykrzyknęła.,
– może cię wyczuł-odpowiedziała Małgosia szczerze, kontynuując kroić kotlety. – Smoki mają ostry zmysł węchu – powiedziała skrępowana.
” Hmph… Siekaj większe! Im większy tym lepszy, mały śliczny!”zła czarownica zażądała, zamykając stalowe drzwi, ale zapominając je zamknąć.
gdy zła czarownica skupiła się na krojeniu Małgosi, Jaś spokojnie manewrował cienką kością w dziurce od klucza swojej klatki:

CLINK! Klik!! DING!!!

powoli i cicho Jaś usunął kość i cierpliwie czekał na swój plan.,
gdy Małgosia skończyła krojenie, zła czarownica podeszła do garnka znajdującego się bezpośrednio pod Jasiem.
” No i? Na co czekasz, ślicznotko? Pomóż mi włożyć to jedzenie do garnka!”zła czarownica rozkazała Małgosi.
” Hmm. Ten garnek nie wygląda wystarczająco gorąco-powiedziała Małgosia.
– zanurzę twoje małe nóżki i sprawdzimy-zakpiła zła czarownica.
” Jak możesz ufać, że powiem, że jest wystarczająco gorąco? Na pewno skłamię, a wtedy jedzenie nigdy nie będzie gotowane dla mojego brata do jedzenia-odpowiedziała Małgosia.,
zła czarownica pomarszczała czoło i spojrzała z garnka na Małgosię i z powrotem. „Chyba masz rację. Zostań tam. Sprawdzę, czy woda prawie się zagotowała-huczała zła czarownica.
Małgosia pozostała w tyle, gdy zła czarownica podeszła do garnka. Małgosia czekała na sygnał Jasia.
gdy zła, samolubna czarownica przyniosła czubek swojego długiego, krzywoprzysięznego nosa do wrzącej wody, Jaś otworzył drzwi do klatki. To dało Małgosi sygnał, by wepchnąć złą czarownicę do wrzącego garnka z wodą., Zła czarownica przewróciła się do garnka w samą porę, aby Jaś wylądował na jej głowie, unikając gorącej wody pod nogami. Ciepło wody stopiło starą wiedźmę w słodki, lepki syrop.
Dzieci wybiegły z domu po zebraniu worków złota, które zła czarownica ukradła przez lata innym dzieciom, które przychodziły do jej cukierkowego domu.,

Jaś i Małgosia podążali ścieżką, z której najpierw poczuli cukierki, aż dotarli do bardzo małej polany, na której Jaś ostatnio upuścił okruchy chleba.jednak dzieci odkryły, że ich okruchy chleba zostały zjedzone i zastąpione przez ich ulubione skradzione kamienie omijające przez nikogo innego, jak ptaszka, który je ukradł. Ptak ćwierkał radośnie, gdy kończył swoją ostatnią bułkę tartą.
widocznie ptak też był głodny!
Jaś i Małgosia zgromadzili kamienie do worków ze złotem i udali się do domu.,
kiedy przybyli, wpadli w objęcia ojca, który został owdowiałym mężczyzną po tym, jak ich matka, jak na ironię, zmarła z powodu zatrucia pokarmowego.
ich ojciec powitał ich w domu i przeprosił za to, że pozwolił pokonać egoizm matki. Troszczyli się o niego z litością aż do jego śmierci z powodu wolniejszego, bardziej subtelnego i niestety bardziej bolesnego zatrucia pokarmowego wkrótce potem.,
rodzeństwo żyło razem w szczęściu do końca swoich dni dzieląc się nowo odkrytym bogactwem z ziemią i oczywiście omijając kamienie w jeziorze pół mili dalej, karmiąc swoje niegrzeczne ptasie bułki tartej.

koniec.

Wersja do druku tej historii

    Nazywam się Tasha Guenther. Obecnie mieszkam w Hamilton, Ontario, Kanada, podczas gdy kończę Doktorat w kulturoznawstwie z koncentracją w kulturach cyfrowych na Uniwersytecie McMaster., Jestem zapalonym pisarzem esejów akademickich / książek, ale lubię również pisać opowiadania i utwory non-fiction. Możesz przeczytać więcej o mojej pracy DLTKsCrafts tutaj!

    oprócz nauki, studiowania i myślenia o platformach cyfrowych i teorii krytycznej cenię sobie długie rozmowy z bliskimi przyjaciółmi, czytanie poezji i robienie zdjęć mojemu kotowi. Facebook, Instagram, Twitter, VSCO, Instagram, Twitter i więcej informacji o mnie tutaj.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *